HISTORIA HUBERCIKA...

Urodziłem się 20 kwietnia 2007 roku o godzinie 11:50 przez cesarskie cięcie w 32 tygodniu ciąży. Z powodu ciężkiej sepsy i potężnej opuchlizny nią wywołanej, w kilka godzin moja waga urodzeniowa zwiększyła się o ponad 600 g i z 1680g wzrosła na 2310 g,mierzyłem za to 51 cm i wyglądałem jak mały "balonik" z powodu tych obrzęków wywołanych tak ogromnym zakażeniem całego organizmu - moje nerki i wątroba w ogóle nie funkcjonowały . W pierwszej minucie życia dostałem tylko 3 punkty w skali Apgar, a w 3 już byłem reanimowany, ponieważ moje serduszko przestało bić, nie oddychałem wcale i nie reagowałem na żadne bodźce. Urodziłem się w bardzo ciężkiej zamartwicy, z niedotlenieniem, od razu zostałem podłączony do respiratora i umieszczony w inkubatorze. Po 6 godzinach przeszedłem na CPAP, czyli takie nieinwazyjne wspomaganie tlenowe przez nosek. W drugiej dobie mojego życia stan się krytycznie pogorszył,  wrodzone zapalenie płuc spowodowało odmę opłucnową - pękło mi płucko i stwierdzono, że sepsa jest bardzo ciężka, bo upośledza działanie kolejnych narządów i nie resguję na działanie antybiotyków. Zostałem podłączony do respiratora oscylacyjnego, który również pobudzał pracę serduszka. Mój stan zdrowia był krytyczny. Lekarze dawali mi znikome szanse na przeżycie. 22.04.2007 r. o 00:40 zostałem ochrzczony z wody.Mamusia przy mnie była, niestety nie mogła mnie przytulić ani tez pocałować, ale wiem, że bardzo by tego chciała, później na oddział dotarł tatuś, który zmienił mamusię, ponieważ bardzo płakała i źle się czuła. Po półtoragodzinnej próbie przewiezienia mnie do innego szpitala, w końcu się to udało, mój stan był tak krytyczny, że nie było innego wyjścia żeby mnie ratować. I tak opuściłem oddział OITN w szpitalu klinicznym i zostałem przewieziony do pobliskiego szpitala dziecięcego i umieszczony na tamtejszym OITN-ie. Tatuś cały czas był przy mnie i jechał samochodem za karetka, a potem czuwał cała noc na oddziale. Dwa dni później mamusia na własną prośbę opuściła szpital i od razu przyszła do mnie, "głaskała" przez szybkę inkubatora, przesyłała całuski i mówiła jak mocno mnie kocha. Rodzice nie mogli mnie wtedy dotykać ze względu na mój ciężki stan, bo każdy dodatkowy dotyk, powodował pogorszenie się parametrów życiowych. Na OITN spędziłem pierwszy miesiąc swojego życia, a następnie zostałem przeniesiony do łóżeczka na oddział patologii noworodka. Miałem problem z diurezą, transfuzję krwi, otwór owalny w serduszku - początkowo podejrzewali dużą wadę serca, ale skończyło się tylko na strachu. W szpitalu spędziłem dwa miesiące:
 w inkubatorze, wspomagany przez respirator - również oscylacyjny, CPAP, z ciężką niewydolnością oddechową i odmą opłucnową, sepsą z niewydolnością wielonarzadową, miałem 3 reanimacje i to były chyba najkrytyczniejsze chwile dla mnie i moich kochanych rodziców, mamusia 2 razy się ze mną żegnała, bo umierałem i lekarze nie dawali mi już szans, ale na szczęście pokonałem to wszystko. Przez 3 tygodnie byłem karmiony pozajelitowo przez kaniulę do żyły centralnej, dopiero po tym czasie podjęto próbę karmienia mieszanego i powolutku zacząłem być karmiony również mlekiem mamusi. I tak po upływie dwóch miesięcy, z wagą 2100g, opuściłem szpital i przyjechałem z rodzicami do domku gdzie mogli mnie już przytulać i całować do woli.




 Obecnie Hubercik wymaga stałej rehabilitacji - od 21 miesiąca urodzeniowego ma zdiagnozowane MPDz (Mózgowe Porażenie Dziecięce), stwierdzony Zespół Arnolda-Chiariego, który powoduje groźne bezdechy i zaburzenia rozwoju - (wymaga stałej opieki neurologicznej i neurochirurgicznej), nadciśnienie tętnicze oraz znaczną hypoplazję prawej nerki ( z częściową jej niewydolnością) - nerka została uszkodzona przez sepsę. Zdiagnozowano też dysfunkcję pęcherza i cewki moczowej, astmę oskrzelową, otwór w serduszku i wadę wzroku. Hubert bardzo często choruje na zapalenia oskrzeli i płuc a od sierpnia 2012 roku wykryto również padacz, która niestety okazała się lekooporna.
Każdy jego tydzień jest bardzo pracowity:  jeździ na ćwiczenia rehabilitacyjne,masaże, na zajęcia z psychologiem i logopedą, na terapię SI, dogoterapię i na zajęcia ze wspomagania rozwoju, a teraz zaleconą ma również hipoterapię. Konieczne są również bardzo częste wizyty u lekarzy specjalistów a w szczególności u neurologa, nefrologa i pulmonologa, które Hubercik ma średnio raz w miesiącu. Bardzo często wymaga również leżenia w szpitalu, gdzie przeprowadzane są specjalistyczne badania i modyfikacja leczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz