Witajcie
Co prawda cały tydzień jesteśmy już w domku, ale jakoś nie miałam wcześniej siły, żeby coś napisać.
Pobyt w szpitalu minął w miarę szybko, Hubert miał robione ponowne usg
brzuszka i nerek, dobowy pomiar ciśnienia aparatem Abpm i EKG serduszka,
bo lekarze wysłuchali znowu jakieś szmery w serduszku oraz Scyntygrafię
- czyli badanie wydajności nerek.
USG nie wniosło niczego nowego, potwierdziło, że prawa nerka jest malutka i nic poza tym.
W EKG wyszły jakieś zmiany, ale przy Huberta otworze owalnym w
serduszku, który ma od urodzenia, to podobno tak może być, zresztą
jesteśmy pod stałą kontrolą kardiologiczną.
Z dobowego pomiaru wyszedł początek nadciśnienia i mamy dalej robić
dobowe pomiary w domu, a leki dostanie Hubert dopiero, jak ustalą
przyczynę hypoplazji tej prawej nerki. Mamy obserwować Hubcia i gdyby
pojawiły się wymioty, nudności czy zawroty głowy, to mamy natychmiast
zgłosić się do szpitala.
Wróciliśmy do domku ze szpitalnym bakcylem i teraz wszyscy chorujemy, na szczęście jest już troszkę lepiej.
Czekaliśmy na wynik scyntygrafii i w czwartek mieliśmy telefon ze
szpitala od Pani doktor.... i niestety nie jest dobrze. Nerka prawa jest
"wydolna" niespełna w 20% i wszystko w niej jest nieprawidłowe i źle
funkcjonuje (spisali już ją na straty), nerka lewa jest wydolna w 73% i
będziemy o nią walczyć. Niestety wynik scyntygrafii nie dał
jednoznacznej odpowiedzi odnośnie przyczyny uszkodzenia nerek, a bez
tego nie można włączyć odpowiedniego leczenia. Nefrolog powiedziała, że
najprawdopodobniej to przez sepsę, którą Hubcio przeszedł po urodzeniu,
ale muszą mieć 100% pewność, dlatego będzie konieczne zrobienie
cystografii, która niestety nie jest przyjemnym badaniem i trochę
bolesnym. W związku z tym, czeka nas kolejny pobyt na nefrologii, który
będziemy ustalać 14 lutego, jak wróci nasza pani doktor.
Poza tym nic u nas się nie dzieje, Hubert ma skoki ciśnienia, dalej
pojawiają się bezdechy, na szczęście już tylko sporadycznie, kurujemy
się w domku i czekamy na wiosnę. Rehabilitacje na razie musieliśmy
niestety odwołać z powodu tej paskudnej infekcji.
Czeka nas teraz dużo wydatków, leki od astmy bardzo podrożały (a znowu
Hubert ma zwiększone dawki) i kosztują "majątek", do tego jeszcze
kolejna wizyta u neurologa, neurochirurga, wymiana okularków na
silniejsze, a na subkoncie nie mamy już wcale pieniążków :( a wpłaty 1%
podatku dopiero około października...
Ten nowy rok zaczął się od problemów i smutnych wiadomości i już
zaczynam tracić nadzieję, że cokolwiek zmieni się na lepsze.... :(